Po zawarciu umowy nie ma sensu się procesować - Rzeczpospolita, 7 stycznia 2008
Spółki Aram i Sygnity, którym zarzucono zmowę cenową, wycofały odwołania. Zapewniają jednak, że są niewinne
Obydwie firmy są ze sobą powiązane kapitałowo. W przetargu zorganizowanym przez fundację Fundusz Współpracy na integrację baz danych resortu środowiska złożyły jednak dwie odrębne oferty. Aram najtańszą, na 2,7 mln zł, Sygnity – na 3,3 mln zł. Każda z siedmiu pozostałych ofert była droższa.
Spółka Aram powinna wygrać ten przetarg. Okazało się jednak, że nie złożyła wszystkich wymaganych dokumentów. Zamawiający zwrócił się do niej o uzupełnienie braków. Chodziło o zaświadczenie o niekaralności członka zarządu.
Zaświadczenie to dotarło wyznaczonego dnia o godz. 12.15. Zdaniem zamawiającego – o godzinę i 15 minut za późno. – W wezwaniu do uzupełnienia brakującego dokumentu wyraźnie było napisane, że musi to nastąpić do godz. 11 wskazanego dnia – mówi Jacek Sadowy, kierownik działu obsługi prawnej FFW.
Organizatorzy przetargu doszli do wniosku, że spółka celowo spóźniła się z dostarczeniem zaświadczenia. Chodziło o to, aby zamawiający musiał wykluczyć ją z przetargu. Zwyciężyłaby wówczas druga w kolejności oferta Sygnity, która na realizacji zlecenia mogłaby zarobić pół miliona złotych więcej.
Obydwie oferty zostały odrzucone, firmom zaś zarzucono czyn nieuczciwej konkurencji polegający na zmowie cenowej. Dowodem na to miały być proporcje między cenami jednostkowymi w obydwu ofertach. W każdej z pozycji ceny zaproponowane przez Sygnity były dokładnie o 19,2307 proc. wyższe od cen drugiej spółki.
Spółki odwołały się od decyzji zamawiającego. W ostatni piątek na posiedzeniu przed Krajową Izbą Odwoławczą zdecydowały się jednak wycofać odwołania. W tej sytuacji postępowanie zostało umorzone. – Spór stał się bezprzedmiotowy, gdyż umowa o to zamówienie została już zawarta. Nie mamy więc interesu biznesowego w podtrzymywaniu naszych odwołań – tłumaczy Michał Michalski, rzecznik prasowy Sygnity. Nie oznacza to jednak, że spółki zgadzają się z zarzutami zamawiającego. Ich przedstawiciele zapewniają, że o żadnej zmowie cenowej nie może być mowy. Ich zdaniem dokumenty zostały bowiem uzupełnione na czas.
Ostatecznie fundacja zawarła umowę na kwotę 3,9 mln zł ze spółką S&T Services Polska. Wyraził na to zgodę 13 grudnia prezes Urzędu Zamówień Publicznych, gdyż oczekiwanie na rozstrzygnięcie sprawy przez KIO oznaczałoby utratę środków unijnych przeznaczonych na to zlecenie. Musiały one bowiem zostać zakontraktowane do 14 grudnia.
Nie wiadomo, jak zakończy się spór między FFW a Sygnity. Fundacja zawiadomiła o czynie nieuczciwej konkurencji prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Powiadomiła też prokuraturę o niezgodnym z prawem porozumieniu przetargowym. – Poza doniesieniami prasowymi nic nie wiemy o działaniach w stosunku do spółki ze strony UOKiK i prokuratury. Jeśli takie się pojawią, przedstawimy dokładnie nasze argumenty i będziemy służyć wszystkimi niezbędnymi dokumentami dla jak najszybszego wyjaśnienia sprawy – zapewnia Michalski.